Julka

10 styczeń 2014

Nie uwierzycie na jaki pomysł wpadła nasza kochana pani dyrektor. To się po prostu nie mieści w głowie. Od paru dni widać było, że coś się święci, ale nie wyobrażałam, że to będzie coś takiego. Przeszło to największe oczekiwania. Trzy dni temu Baryła zebrała wszystkich na obowiązkowym apelu.
– Moi drodzy uczniowie, dziękuję wam. – Po usłyszeniu tego wstępu Monik, Stasiu i ja poczuliśmy, że szykuje się coś nieciekawego. – Dziękuję też Radzie Rodziców za to, co podarowała mi w podziękowaniu za pracę z wami, nieukami. Przedstawiam wam moi drodzy, kochani uczniowie…
Wskazała na ogromny kształt stojący przy drzwiach wejściowych, przykryty materiałem. Kiwnęła głową w stronę woźnego. Płachta opadła na podłogę, a naszym oczom ukazała się statua wolności z twarzą naszej „kochanej” pani dyrektor. Stała nad nami wielka galaretowata postać.
– Prawda, że to dzieło sztuki? – zapytała.
Na korytarzu zaległa cisza.
– Po co ja was pytam, nieuki jedne? Nie znacie się na prawdziwej sztuce! A teraz, karaluchy, do klas!
Przez resztę dnia wszyscy po cichu i po kątach wybuchali śmiechem na wspomnienie wielkiego, trzęsącego się pomnika.

Dodaj komentarz