Tu Jadwiga, razem z Jaśkiem i Lukiem wyruszyliśmy na wycieczkę na festiwal renesansowy w stanie Maryland, więc ustaliłam z tatą, że będę nasze przygody relacjonować właśnie tu. Wyjechaliśmy z Putnam Valley już w czwartek (25-08-2022), jednak cały wczorajszy dzień przesiedzieliśmy w aucie, więc wpis robię dopiero dziś.
O godzinie 9:00 mieliśmy szybką pobudkę, by następnie zajechać do jakiegoś marketu po śniadanie (w hotelu jest tylko płatna restauracja, pewnie też dość droga). Kupiliśmy… w sumie nawet nie wiem co to było, ciężko mi to przetłumaczyć na polski. Tutaj nazywali to „Log” i były tego przeróżne wersje (Ham&Cheese Log, BBQ Log, Pepperoni Log). Całkiem dobre, jednak baardzo słone. Po śniadaniu ruszyliśmy zobaczyć Waszyngton. Hotel mamy w Annapolis, więc było to 40 minut drogi. Jeśli chodzi o miasto w samo w sobie, to jest naprawdę śliczne, czyste i puste w porównaniu do Nowego Jorku! Po tych okropnych tłumach, które przeżyliśmy na Times Sqaure czy 5th Avenue, to tutaj ani trochę nie czułam się jak w stolicy Stanów Zjednoczonych (to wrażenie szybko się zmieniło po zobaczeniu budynków rządowych, ale do tego dojdę). Jednym z minusów natomiast była dzisiejsza temperatura. Naprawdę doceniłam wieżowce w NYC, które dają miastu mnóstwo cienia, bo tutaj praktycznie tego nie było, szło się usmażyć, a po 10 minutach spaceru pot się lał litrami.
Dorzucam parę zdjęć domków w Waszyngtonie, bo bardzo mi się podobały. Zrobione w aucie, bo przez upał odechciało nam się dłuższych spacerów.

Naszym głównym celem był dzisiaj park o nazwie National Mall, w którym znajdują się wszystkie najbardziej kojarzone ze stolicą USA budynki. Były one w większości bardzo od siebie oddalone, więc przez upał poruszaliśmy się między nimi samochodem. Tak więc po kolei widzieliśmy:
Washington Monument

Supreme Court of the United States

Library of Congress

Przejazdem było widać National Gallery of Art

Biały dom, oczywiście

Eisenhower Executive Office Building

Oraz Lincoln Memorial!

W mieście jest jeszcze mnóstwo innych budynków tego typu, ale jest ich tyle, że nawet nie próbowałam każdemu robić zdjęcie. Czuć było, że mieszka tu dużo ważnych osób :).
Nasze zwiedzanie skończyliśmy wyczerpani przez słońce koło godziny trzynastej. Trochę za wcześnie, by wrócić do hotelu, więc udaliśmy się jeszcze do muzeum szpiegostwa. Naprawdę fajne, z interaktywnymi stanowiskami, by sprawdzić swoje szpiegowskie umiejętności, jednak też baaardzo dużo czytania. Mimo wszystko dobrze się bawiłam. Na sam koniec pojechaliśmy do Buffalo Wild Wings na obiadokolację, by następnie wrócić do hotelu. Mamy teraz chwilę odpoczynku, potem pewnie jakiś film i spanie, by mieć siły na jutro :).


