4. Wujek
Adam oddał mi zegarek. Schowałem go ostrożnie do kieszeni.
– Widziałeś, że jego wskazówki zatrzymały się na godzinie dwunastej? – spytałem – Nawet to cię nie dziwi?
– Stare zegarki mają to do siebie …
– Przestań – warknąłem – Mówię ci, że coś z tym zegarkiem jest nie tak! Gdybyś widział tego pana …
– Równie dobrze mógł wydawać ci się …
– Nic mi się nie wydawało! – ryknąłem, nie próbując nawet zachować ciszy.
– Chłopcy! – przerwała nam szatniarka.
Szybko oddałem jej kurtkę. Przyjęła ją z naburmuszoną miną. W tym momencie zadzwonił dzwonek i uratował nas przed pójściem na lekcję. Pobiegliśmy pod klasę.
– A tak w ogóle, po co wziąłeś ten zegarek? Mogłeś go tam zostawić. – pytał Adam podczas biegu.
Zatrzymałem się.
– I właśnie to jest najdziwniejsze, i nie daje mi spokoju – odrzekłem cicho do ucha Adama.
Miałem wątpliwości, czy powiedzieć to najlepszemu przyjacielowi. Podjąłem decyzję i wyszeptałem:
– Gdy zobaczyłem ten napis, nie wiem jak to wyjaśnić, ale dotarło do mnie, że ten zegarek ma coś wspólnego z moją rodziną. Trzymałem go na dłoni i miałem wrażenie, że kurczy się, a zaraz potem nadyma.
Olin roześmiał się na cały korytarz. Kilka spojrzeń zwróciło się ku nam z zainteresowaniem.
– Opowiadasz mi tu historię, jak z „Władcy pierścieni” – powiedział głośno – Czasami zastanawiam się, czy masz piątą klepkę. Zastanów się, czy to nie twoja bujna wyobraźnia. Gratuluję, rośnie nam nowy Tolkien.
Uśmiechnął się, a ja spuściłem głowę zrezygnowany.
– A co do twoich rodziców, to przecież wyjechali do pracy za granicę? – dodał Adam.
– Tak sądzi mój wujek. – westchnąłem.
– Chodźmy już lepiej do klasy. Nie ma co tak stać. – rzucił Oczko i poszedł pod klasę.
Otworzyłem kluczem drzwi domu.
– Wujku Staszku, już wróciłem! – krzyknąłem.
Nie doleciała do mnie żadna odpowiedź, z resztą, jak zawsze. Wujek miał wylew i od tego czasu nie odezwał się więcej. Zawsze uważałem, że powinien wiedzieć, kto wchodzi do domu. Z korytarza pokierowałem się do pokoju wujka, żeby sprawdzić, jak się czuje i czy potrzebna mu pomoc.
– Jak się czujesz, wujku?
Wujek Staszek, jak zawsze, uśmiechnął się na mój widok, wstał z fotela, żeby podać mi obiad. Poszedłem do kuchni za zgarbionym, opierającym się na laseczce wujkiem. Wręczył mi talerz z zupą. Popatrzyłem na jego brzydki, czarny pierścień z żelaza, który nosił na środkowym palcu. Próbowałem mu go kiedyś zdjąć, ale nie udało mi się. Wujek szarpał się i bezgłośnie krzyczał. Pewnie go to bolało, więc dałem spokój, a poza tym był bardzo do niego przywiązany.
W nocy obudził mnie wiatr. Zaspany popatrzyłem na okno. Wyglądało, jakby było otwarte.
Co jest? Wiatr otworzył okno? – pomyślałem, zanim zasnąłem.
5. Wizyta
Wujek Staszek był niespokojny. Wiercił się na swoim łóżku, rozglądał się dookoła, ale nic nie widział, bo było ciemno.
– Jak widzę, jesteśmy zawsze czujni, co stary?
Wujek, na dźwięk tych słów, wypowiedzianych mu do ucha, zesztywniał, jak deska. Cień tymczasem włączył delikatne światło. Wujek z trudem podźwignął się na łóżku, usiadł. Zaczął szukać oczyma znajomej postaci. Nigdzie jej nie było.
– Jak się trzymamy, staruszku? Ładnie cię urządziłem, co?
Staszek podskoczył na łóżku i wreszcie zobaczył siedzącego, ramię w ramię, obok siebie mężczyznę. Ubrany był w intensywnie fioletowy płaszcz i do tego cylinder na głowie.
– Trzeba było słuchać rodziny – powiedział mężczyzna.
Starzec poczerwieniał.
– Jestem wszędzie. – odpowiedział na nieme pytanie staruszka. – Nic się przede mną nie ukryje. Ale ty przecież doskonale o tym wiesz … po tylu latach … A właśnie, jeszcze ci nie podziękowałem – ciągnął – więc teraz oficjalnie – uścisnął starca – dziękuję ci.
– Mam gdzieś twoje podziękowanie – pomyślał Staszek.
– Bardzo nieładnie – odpowiedział mu Pan w Fiolecie – A poza tym – wstał i wyszedł na środek pokoju – tej machiny nie da się już zatrzymać. Nigdy się nie dało … Zegar już bije. Pora się zabawić.
Uśmiechnął się, skłonił się przed Staszkiem, zakręcił się wokół własnej osi, jak bączek i zniknął.
Cześć Maciek, Bardzo podobają mi się Twoje opowiadania. Skąd biorą się tak fajne nazwy postaci i miejsc? Masz wspaniały talent, trzymasz czytelnika w napięciu, a przygody Twoich bohaterów bardzo wciągają, aż chce się czytać dalej. Pozdrawiam Cię serdecznie!
Jaka jestem gapa – opowiadanie Olin zaczelam czytac od konca – i nic juz nie rozumialam z tym zegarkiem :))) dawno Cie nie czytalam Maciek- jest swietne:)))
Teraz będę bał się wziąć jakikolwiek znaleziony zegarek :(. No i w ogóle ludzie w filetowym to też niebezpieczne.
Widze że opowieść się rozwija i ciekawa jestem co z tym zegarkiem.
Widze że opowieść się rozwija i ciekawa jestem co z tym pierścieniem.
Witaj Maćku ! Pisz dalej ! Twoja ogromna wyobrażnia musi być wykorzystana do maximum .A może Twoja twórczość zainspiruje innych Młodych – do pisania !?. Serdecznie pozdrawiam .R.K.