Olin /6/7

6. Zegarek

Rano obudził mnie budzik. Od razu spojrzałem na okno, było zamknięte. Zszedłem do kuchni. Wujek Staszek już zrobił mi śniadanie. Szybko zjadłem

-Jak się dziś czujesz, wujku? – zagadnąłem

Wujek uśmiechnął się i poklepał mnie po ramieniu. Odebrałem to jako dobry znak. Miałem śpiewający humor ponieważ był to ostatni dzień przed feriami. Ubrałem kurtkę, pożegnałem wujka i wyszedłem z domu. Dziarskim krokiem ruszyłem na wyzwanie tego dnia i nawet zacząłem sobie pod nosem gwizdać. Dzień był rześki, słoneczny, a wszędzie dookoła leżał śnieg. Czego można więcej chcieć od życia. Po paru krokach do moich uszu dotarło ciche tykanie.

-„Co jest przecież nie zabierałem z domu zegarka?” – zdążyłem pomyśleć, gdy nagle przypomniał mi się dziwny zegarek, którego wczoraj nie wyciągnąłem z kurtki, a potem po kolejnych kilku krokach przyszła mi do głowy kolejna myśl.

-„Przecież on jest zepsuty, zatrzymał się na dwunastej”. Zatrzymałem się i zaciekawiony musiałem spojrzeć na zegarek. Sięgnąłem do kieszeni i delikatnie go wyjąłem. Położyłem na dłoni. Istotnie mój słuch się nie mylił. Zegarek chodził, a co jeszcze dziwniejsze pokazywał dobrą godzinę, chociaż nic w nim nie zmieniałem. Zaciekawiony spojrzałem na odwrotną stronę zegarka, a tam nie było nic. Nie mogłem tego zrozumieć przecież jeszcze niedawno był tu napisany ładnym pismem fioletowy napis
„W E Ź M I E S Z   M N I E ?”.

Nagle przypomniałem sobie o szkole, włożyłem zegarek z powrotem do kieszeni i pobiegłem na przystanek.

7. Spotkanie

Czekałem na przystanku. Autobus był spóźniony. Zacząłem się już denerowować, a on nadal nie przyjeżdżał. Pomyślałem „jak nie przyjedzie w ciągu 10 minut, to idę na piechotę”. I nie przyjechał w ciągu 10 minut. Ruszyłem w kierunku szkoły, szedłem ciągle pochłonięty sprawą tego zegarka. Nagle się z kimś zderzyłem! Podniosłem wzrok, przeprosiłem i zobaczyłem dziewczynkę. Mogła mieć z 10 lat. Dziewczynka chyba mnie nie dosłyszała, z twarzy widać było, że jest zamyślona. Ominęła mnie, ale po chwili zatrzymała się i obróciła w moim kierunku.

– Proszę pana- zaczęła – czy nie zna pan, albo nie widział pan chłopaka, trochę starszego ode mnie? Ma na imię OLIN.

Zamurowało mnie, odwróciłem się.

– Czy coś się stało, proszę pana? Wygląda pan na zdumionego.

„Spostrzegawcza jest” – pomyślałem

– Nic mi nie jest – powiedziałem

– To dobrze proszę pana. – i już chciał odejść.

– A gdybym tak przypuśćmy znał tego OLINA? – zapytałem.

Zatrzymała się w pół kroku i znowu się obróciła.

– To czy byłby pan tak miły i mógłby mi o tym powiedzieć?

„Ale się wkopałem, po co to mówiłem”

– A gdzie mam przekazać informacje jeśli je zdobędę?

Tym razem to dziewczynka długo zastanawiała się nad odpowiedzią. Już chciała coś powiedzieć ale dostrzegliśmy zbliżających się do nas pięciu ludzi w fioletowych pelerynach.

Jedna myśl nt. „Olin /6/7

Dodaj komentarz